niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 4

Nie mogłam w to uwierzyć, właśnie znajdowałam się w Szwajcarii. Moje wszystkie marzenia były niczym w porównaniu do tego. Patrzałam jak góry są ośnieżone śniegiem i jak gdzieniegdzie leży

niedziela, 2 lutego 2014

WAŻNE

Witam moich drogich :*
Mam dla was dwie wiadomości dobra i złą
Zła jest taka, że odchodzę, w sensie, że nie będe pisała tego bloga :<
Dobra, mam nowy blog, który myślę że bardziej wam się spodoba.  Tu jest  http://the-lasted-race.blogspot.com
Pozdrówka i w coś innego" :*
BĘDZIEC

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 3

Mama była przestraszona. Mimo, że jeszcze dobrze nie widziała na oczy, wstała. 
- Nie idź tam, byłam już !!!
Mama cofnęła się. 
- Ale jak to możliwe? Nie, nie mogłyśmy zaspać... Czekaj tu chwilkę...
Poszła znów w stronę kierowcy i zaczęła z nim rozmawiać jakieś 5-6 minut. Nagle podeszła do mnie i powiedziała:
- Za 10 min. kierowca zatrzyma się koło przystanku, gdzie przesiądziemy na się na inny bus. Będziemy nim jechać tylko 10-15 min. ponieważ ten miły pan załatwi nam szybszy przystanek i znajdziemy się na lotnisku gdzie miałyśmy być. 
Uśmiechnęłam się, jednak wiedziałam, że wszystko nie pójdzie tak dobrze jak to było słychać w słowach mi ze wzroku powiedziała:
- Jeszcze chwilka córciu. Wiem, że gotujesz się już ze szczęścia, ale ja mam tak samo- i puściła mi oczko. Jej krzywy uśmiech zajął prawie całą twarz. Tak to wyglądało co najmniej z mojej perspektywy lub mojej ślepoty... Ale nie ważne.
Bus podjechał już do lotniska i zatrzymał się. Wszyscy, łącznie z nami zaczęli wysiadać.

Szłyśmy z mamą ciągnąc za sobą walizki i niosąc torby. Czułam coś czego nigdy wcześniej nie czułam (no może 10 lat temu jak dostałam płytę "Happy Letters" ). Tak czy inaczej było to coś wspaniałego, strasznie się cieszyłam z wyjazdu do cioci. Już tak mało brakowało już tylko ciupkę.
Podeszłyśmy z mamą do punktu obsługi czy jak to tam się nazywa i zapytałyśmy (a raczej moja mama) gdzie mamy oddać walizki. Mama rozmawiała chwilkę z Niemką i podziękowała. Udała się na wprost pociągając mnie za sobą. Podeszłyśmy tam gdzie była najmniejsza kolejka, jednak nie była ona mała. Miała ponad 6 osób. "To się naczekamy" 
Stałam i podtupywałam nogą ze znudzenia i miałam małego nerwa, że musimy tyle czekać. 
-Hu, jeszcze tylko 3 osoby i już my- powiedziała z podekscytowaniem moja mama, która widać było, że już ma dosyć. 
Te trzy ostatnie osoby poszły szybko, więc przyszła pora na nas. Położyłyśmy walizki na urządzenie, które zabrało je... gdzieś. Z ulgą przetarłam czoło ręką. Mama zaśmiała się, złapała mnie za rękę i wysoko ją wymachiwając poszłyśmy usiąść do "poczekalni na samolot". Byłyśmy pewne, że mamy jeszcze co najmniej 1h czekania. Jednak pozory mylą. Zobaczyłyśmy na telewizorek gdzie pisało, że za 10 minut wchodzimy na pokład samolotu. Jeszcze trochę i byśmy się spóźniły. Usiadłyśmy na siedzeniu. Wyjęłam telefon i zobaczyłam, że znowu dostałam SMS'a. Hah, pewnie od Mel. Kliknęłam na wiadomość i się nie myliłam.

Od: Melanie
Mam nadzieję, że już w samolocie? :D

Uśmiechnęłam się, cieszyło mnie to, że też nie może się doczekać. Może wreszcie poznam kogoś kto mnie polubi i kogo polubię ja. Moja pierwsza prawdziwa przyjaciółka- i to do tego z mojej rodziny. Wraz z mamą usłyszałyśmy głos:
- Wszyscy pasażerowie samolotu "Happy Filgh" proszeni o skierowanie się do punktu D gdzie przejdą do samolotu, dziękuje.
Ja, moja mama i "wściekły tłum" rzuciliśmy się do punktu D.
Siedziałam już w samolocie z mamą. Siedziałam pod oknem, więc spokojnie mogłam wszystko oglądać. Czekałam aż wystartuje i odpalę tableta (m. in.). I się doczekałam- stiuardessa wyszła i zaczęła pokazywać co jak robić w razie wypadku. Poszła i samolot zaczął się rozpędzać. Pędził co raz szybciej i szybciej, aż wbił się w powietrze i zaczął lecieć. Złapała mnie ulga. Marzyłam teraz tylko o tym aby się odprężyć/zasnąć. Sięgnęłam pod niewielką torbę podręczną i wyjęłam z kosmetyczki opaskę na oczy. Założyłam ją i dalej nie wiem, bo usnęłam. 
Mama powiedziała, że spałam półtorej godziny. Zostało tylko 30 minut. Teraz jeszcze bardziej się cieszyłam i moje podekscytowanie wzrosło. Jeszcze tylko pół godziny !
No to rozdział 3. Szczerze to jestem z siebie dumna, bo to chyba najbardziej udany rozdział. A wy jak sądzicie? Ja się podoba hm?

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 2

  Mijały kolejne godziny i już zostało tylko 20 min. do przyjazdu busu.
Mama sięgnęła po telefon i zadzwoniła po taxi. Byłam już tak podekscytowana, ale bałam się też. Jak oni wszyscy zareagują, przecież ja nie jestem dziewczyną do rozmów... Może te moje wszystkie wyczekiwania pójdą na marne. Spojrzałam na drzwi do wyjścia. Po chwili usłyszałam mamę:
- Taksówka będzie za 3 min. Bierz swoje torby i walizki, i przypomnij sobie ostatni raz czy wszystko wzięłaś.
Spojrzałam na podłogę, a następnie położyłam tam wszystkie rzeczy, które trzymałam. Usiadłakuzynki, którą wkrótce poznam. Nie chciałam dalej bawić się w tą dziecinadę... Postanowiłam dowiedzieć się o Melanie trochę więcej więc zaczęłam jej odpisywać:

Do: 787909346821
Cześć :) Jesteśmy w busie, za jakąś godzinę będziemy na lotnisku. Dzięki za pozdrowienia i nawzajem. Tylko mam do Ciebie jedno pytanko, a raczej prośbę, wyślesz mi swoje zdjęcie, chcę Cię zobaczyć :D

Była to prawda, strasznie chciałam zobaczyć Melanie. Nie mogłam się doczekać, aż mi odpisze. Czekałam pół minuty, jednak dla mnie to trwało całą wietrzność. Mój telefon zawibrował. 

Od: 787909346821
Hah, nie jestem zbyt fotogeniczna, ale skoro chcesz... 
To ja :]

Byłam wręcz zachwycona tym co zobaczyłam. Była piękna, nie dowierzałam, że to moja kuzynka. Była taka pełna życia. Poczułam to jak tylko ją zobaczyłam. Co raz, to bardziej nie mogłam się doczekać aż zobaczę ją na żywo. Nie mogłam się powstrzymać od odpisania. Przed tym postanowiłam zapisać ja sobie w kontaktach, a nie cały czas oglądać ten numer...

Do: Melanie
*.* Jesteś bardzo ładna... Zazdroszczę Ci :) 

Wysłałam i znów zaczęłam rozmyślać kiedy dojedziemy... Już miałam zapytać mamy, kiedy dotarło do mnie, że śpi. Ehh, nie ważne... I tak przecież zaraz będziemy, wsiądziemy w samolot i następne 3 godziny lotu... Ja tyle nie wytrzymam, czekałam ponad 5 lat, żeby wreszcie wsiąść na konia. I nagle pojawiło się "ale"... Czy ciągle mam jakiekolwiek podejście do koni? Ale przecież tak dawno nie jeździłam... Nie wiem czy mi się uda... 

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że mama ciągle śpi, a my jedziemy dalej, mimo, że nikogo oprócz nas nie było. Wstałam i podeszłam do kierowcy. 
- Przepraszam? Za ile będziemy w Clariet Mind Street? Wie pan na lotnisku?
Męszczyzna zatrzymał bus na przystanku.
- To jakiś żart? Byliśmy tam godzinę temu i wszyscy wyszli...
Przestraszona pobiegłam do mamy
- Mamo! Mamo! Przegapiłyśmy! Mamo!
Moja mam przetarła oczy...
- Jak to...?





I jak rozdział 2? Mam nadzieje, że OK :D 
Udało mi się go napisać szybciej niż przez 2 tygodnie, więc to chyba dobrze :D
Specjalnie starałam się go pisać szybko, dla was. Za wasze bardzo miłe komentarze na blogu i na zapytaj.onet.pl  
Jeszcze raz dziękuję i uwaga uwaga!
Szykuje się niepodzianka z okazji świąt! :3 
Już robie ankietę :3
PS: Koniecznie zobaczcie nowy podpunkt w D.I.I.A.K.D.C.B !!!!!


sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 1 [PROLOG]

 Leżałam w łóżku. Pomimo, że miałam zamknięte oczy- nie spałam. Oparta o stert poduszek rozmyślałam. To już dzisiaj, to dzisiaj był dzień, na który czekałam od dwóch lat. Otworzyłam oczy, rozejrzałam się uważnie po całym pokoju. Wszystko było takie jak zawsze, za wyjątkiem jednego; Dzisiaj był 29 czerwiec, co oznaczało, że są wakacje. Ale tak naprawdę nie to cieszyło mn

- Też zaraz zjem, tylko muszę wyciągnąć nasze walizki z szafy, w coś ciuszki musimy włożyć.
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam zajadać się kanapkami. Mama zaczęła "walkę z walizkami".
- Emily, wiesz, że tez musisz się zaraz spakować? Niby mamy cały dzień, ale tobie to też trochę zajmie.
Przegryzłam kanapkę i połknęłam niemal w całości.
- Wiem mamo, a o której dokładnie mamy busa? 
Mama wyciągnęła z hukiem jedną walizkę i odpowiedziała:
- Chyba

Położyłam walizkę na podłodze i zaczęłam wyjmować ubrania z szafy, jechałyśmy tam na całe wakacje, nie wiedziałam co wziąć, żeby mieć się tam w co ubrać. Mama mówiła, że same ciepłe rzeczy, bo w Kanadzie jest teraz jak u nas w ziemie. Więc bez zastanowienia się zrzuciłam na podłogę wszystkie moje zimowe ciuchy. Teraz trzeba było je poukładać i włożyć do walizki. Tak się złożyło, że cała moja walizka została zapakowana ciuchami i nie było tam już miejsca na nic innego. Podeszłam do drugiej szafy i wyciągnęłam z niej ogromną, niebieską torbę. Tam zapakuję więcej rzeczy. Zamknęłam walizkę z ciuchami i szafy. Podeszłam do mojej szuflady i wyciągnęłam;
5 moich ulubionych książek, 3 brudnopisy, 2 rysowniczki, wykreślanki i krzyżówki. Wsadziłam je do torby. Następnie poszłam do łazienki i spakowałam całą kosmetyczkę, krem do rąk, szczoteczkę do zębów, szczotkę do włosów, wszystko co było moje w łazience. Zanim się obejrzałam minęły 3 godziny. Ale ten czas szybko leci. Nasz dom opustoszał. 
- Gotowa? - usłyszałam głos mamy.
- Tak! - odpowiedziałam.
- To znieś walizkę i co tam jeszcze masz!
Zgodnie z poleceniem mamy zniosłam wszystkie rzeczy i położyłam przed drzwiami. Byłam zmęczona, całe 3 godziny pakowania się i przypominania sobie co jeszcze. Zostały jeszcze niecałe trzy godziny do wyjazdu. Nie mogłam się już doczekać. Już tak mało brakowało, już niedługo spełnię coś co sobie obiecałam już od dawna. 

I jak się podobał pierwszy rozdział? Mam nadzieję, że chodź trochę tak. Komentując możecie mnie też poprawiać, jeśli wam się coś nie podoba itp.
Ale to też nie znaczy, że już od razu zacznie się hejtowanie...
Bardzo wam dziękuję, jeśli przeczytaliście. Niedługo będzie drugi ^^